Leadersheep na wypasie owiec. Pasterze szkolili pracowników z przywództwa
Siedziba start-upu w Warszawie. W firmie, która zajmuje się dostarczaniem innowacyjnych rozwiązań technologicznych dla globalnych firm z sektora biotechnologii i farmacji zapadła decyzja o nietypowym szkoleniu dla pracowników. Początkowo wiele osób nie dowierzało informacjom zawartym w treści maila.
Postawa bacy przykładem dla biznesu? Pracownicy nie kryli zaskoczenia
Zamiast nowoczesnego biurowca na miejsce szkolenia wybrano mgliste góry w południowej Polsce. Miejsce servant trenera zajął profesjonalny pasterz owiec. Nie było też zaplanowanej prezentacji ani materiałów pomocniczych. Zamiast tego liderzy i pracownicy firmy mieli wcielić się w rolę młodszych pomocników pasterza. Ich zadaniem miało być zaganianie owiec i wykonywanie zadań uzgodnionych wcześniej z bacą. Następnego dnia lista chętnych do wyjazdu na „innowacyjne” szkolenie szybko się zapełniła.
– Aby lepiej zrozumieć, co to znaczy być liderem służebnym, wzięliśmy udział w szkoleniu opartym na doświadczeniu, w niezwykłym otoczeniu. Wyruszyliśmy w podróż, aby zgłębić rolę pasterza, archetypu lidera służebnego. Mieliśmy naszego przewodnika i jego nie tak małą organizację składającą się z trzystu owiec — mówi Łukasz Paciorkowski, szef strategii w firmie A4BEE.
„Eksperymentowaliśmy jak nasza postawa wpływa na stado owiec”
– Uczyliśmy się, towarzysząc mu od wczesnego ranka do późnego popołudnia. Obserwowaliśmy, próbowaliśmy, eksperymentowaliśmy, a przede wszystkim doświadczaliśmy jak nasza postawa i działania wpływają na autonomiczne stado — opowiada. – W moim poszukiwaniu duchowej drogi biznesowej doszedłem do wniosku, że zarządzanie ego jest prawdopodobnie najbardziej nierozwiniętą umiejętnością, jaką mamy obecnie. Sprowadza się to do jednego odkrycia: „Nie skupiaj się zbytnio na sobie. Służ innym, a dobre rzeczy do ciebie wrócą” – dodaje.
Katarzyna Pijanka zgłaszając się do programu, zastanawiała się, czy znajdzie na to czas. Nie była pewna czy przywództwo to kierunek, w którym chciałaby podążać. – Servant Leader to wysoka góra, którą trzeba pokonać. Czasem musimy wesprzeć innych w tej drodze, ale również warto nauczyć przyjmować pomoc i o nią poprosić — mówi kolejna uczestniczka górskiej wyprawy z firmy A4BEE.
– Obserwowanie owiec, które czuły się bezpiecznie, podążając za swoim pasterzem w odpowiednich dla nich warunkach, było dla mnie wspaniałym doświadczeniem. Sprawiło, że mam wiele przemyśleń i nowych pomysłów, które na pewno wykorzystam w mojej codziennej pracy. Udając się na wypas obawiałam się „błota po kolana”, a wyjechałam z ogromną wiedzą, zachętą i poczuciem sensu — dodaje.
Wstawaliśmy wcześnie rano, aby dołączyć do pasterza
W podobnym tonie wypowiada się Monika Żarnecka z działu komunikacji i public relations. – W ciągu trzech dni towarzyszyliśmy pasterzom podczas dorocznej naturalnej migracji owiec. Każdego dnia wstawaliśmy wcześnie rano po to, aby dołączyć do przewodnika, który wprowadzał nas w tajniki swojego zawodu – dodaje.
– Podczas naszej górskiej wyprawy obserwowaliśmy wspólne działania owiec i pasterzy, by uczyć się od nich przywództwa służebnego. Jeden człowiek i kilkaset owiec prowadzonych bez bicia, krzyków czy nadmiernej kontroli. Zastanawiałam się, jak to jest możliwe, że owce z takim zaufaniem za nim idąc – twierdzi.
Wędrowali w deszczu przez łąki i pastwiska. Poczułam siłę „stada”
– Poczułam siłę „stada”, gdy wędrowaliśmy w deszczu przez lasy, łąki i zabłocone pastwiska. Wytworzyła się między nami atmosfera wzajemnego wsparcia, otwartości i ciekawości. Wiedziałam, że mogę liczyć na moich towarzyszy podróży, a oni mogli liczyć na mnie. To była nauka poprzez doświadczenie, gdzie wszystkie zmysły pracują w większym natężeniu, niż podczas naszych rutynowych, codziennych aktywności. Byliśmy jak ci pasterze, którzy decydują się pół roku spędzić w górach, czuwając przy owcach w dzień i w nocy, z dala od swoich rodzin i obecności innych osób — opowiada.
Po górskim szkoleniu większość jego uczestników powtarza, że dostrzegli to, czego wcześniej nie widzieli lub nie potrafili zauważyć. „People first”, czyli ludzie w pierwszej kolejności — to według filozofii przywództwa służebnego przepis na udaną, odnoszącą sukcesy organizację. Taką, w której ludzie stają się współodpowiedzialni za wyznaczone cele, czują się wysłuchani, dostrzeżeni i wzmocnieni, dzięki czemu wzrasta ich zaangażowanie i satysfakcja.
– Wróciłam do pracy zachwycona pasterską przygodą. Dla mnie ta wyprawa była wzmocnieniem wartości i przekonań, którymi kieruję się na co dzień w pracy, w domu czy też będąc wolontariuszką. Upewniłam się, że idę dobrą drogą — zaznacza Monika Żarnecka.
Nowe pokolenie pracowników oczekuje innego zarządzania przez szefów
– Dyrektywny, hierarchiczny i kontrolujący styl zarządzania nie sprawdza się już w obecnych zmiennych czasach — twierdzi Magdalena Kamińska, autorka programu i prezeska Center of Servant Leadership Poland: Big Call.
– Nowe pokolenia, zwłaszcza generacja millenialsów oraz Zetek chcą współtworzyć organizację i mieć poczucie właścicielstwa i wolności w pracy zespołowej. Poszukują dziś liderów w organizacji, którzy będą obdarzali zespoły zaufaniem i wolnością. Kluczem do współpracy i osiągania świetnych wyników w zespołach wielu generacji jest więc dzisiaj świadomość wzajemnych potrzeb — przekonuje.